Ostatnimi czasy regularnie przybywa amatorów morskich kąpieli w ekstremalnej odsłonie. Morsowanie zyskuje coraz większą popularność, a na wybrzeże ściąga coraz więcej osób, chcących sprawdzić się w roli morsa. Nie brak też sceptyków, którzy przyglądają się temu trendowi z powątpiewaniem, mocniej przytulając się do kaloryfera. Wchodzić zimą do lodowatej wody? Po co? Lepiej wygrzać się w Strefie Wellness w saunie. To brzmi niezdrowo, nieprzyjemnie i niebezpiecznie.
Kto ma rację? Czym jest morsowanie, jak wpływa na organizm? Jak powinien się przygotować początkujący mors? Zanurzmy się razem w ten temat.
Morsowaniem określamy kąpiele zimnowodne. Nie ma znaczenia, czy udamy się w tym celu nad rzekę, jezioro, morze czy też… do własnej łazienki, ponieważ jedynym warunkiem do spełnienia jest dostęp do zimnej wody.
Więcej problemów sprawia określenie, kiedy woda jest zimna, a kiedy nie – jest to bowiem dość enigmatyczne określenie, które każdy mógłby interpretować inaczej (wszyscy znamy te sytuacje, kiedy dzieci uparcie odmawiają wyjścia z wody, twierdząc że jest im ciepło, podczas gdy dorosłych przechodzą dreszcze po zanurzeniu w morzu choćby stopy). Przyjmuje się, że za zimna woda idealna do morsowania osiąga temperaturę między 8 a 12 stopni Celsjusza. Temperatura poniżej 8 stopni to woda lodowata, natomiast powyżej 12 stopni – zbyt ciepła, by mówić o prawdziwym morsowaniu. Te ograniczenia powodują, że w różnych rejonach okres idealny dla amatorów zimnej wody wygląda nieco inaczej: w Polsce jest to czas jesienno-zimowy,
Czas spędzony w wodzie również ma znaczenie, choć tę kwestię regulują indywidualne predyspozycje, takie jak doświadczenie, odporność na zimno czy masa ciała. Niezależnie od tych czynników należy pamiętać, że kąpiele morsów są krótkie: trwają przeważnie około 3 minuty – zawodowcy mogą sobie pozwolić na nieco dłuższe, nawet 5-minutowe pływanie, natomiast osoby początkujące ograniczają się czasami do kilku sekund.
- Plusy zimowych kąpieli
Nie sposób wymienić wszystkich korzyści płynących z zanurzania się w lodowatej toni. Najczęściej postuluje się wzrost ogólnej odporności organizmu oraz mniejszą podatność na różne infekcje. Jako że zimne środowisko wodne pobudza organizm do sięgania po energetyczne rezerwy, przy regularnym morsowaniu można zauważyć spore spadki wagi, stąd tę aktywność chętnie podejmują osoby chcące zrzucić kilka kilogramów. Co ciekawe, morsowanie może mieć też pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne i samopoczucie, stanowiąc uzupełnienie terapii antydepresyjnej lub pomagając osobom, dręczonym przez problemy ze snem.
- Poradnik morsa: co przygotować?
Wydaje się, że nie ma niczego prostszego niż wskoczenie do wody, ciepłej czy zimnej. Nic podobnego! Choć morsowanie nie należy do tych aktywności, które wymagają ogromu drogiego sprzętu, to jednak w ramach przygotowania konieczne jest skompletowanie prostego ekwipunku. Planując pierwsze morsowanie, zaopatrzmy się w:
– strój kąpielowy;
– ręcznik plażowy oraz koc;
– buty, rękawiczki, czapkę oraz szalik – ponieważ właśnie przez kończyny oraz głowę najszybciej tracimy ciepło, natomiast osłonięta szyja w połączeniu z zimną wodą może równać się zapaleniu gardła. Tak, cały ten strój wkładamy, wchodząc do wody;
– termiczny kubek podróżny – wypełniony ciepłym napojem, który pomoże rozgrzać się po kąpieli.
- Pierwsze morsowanie krok po kroku
W błędzie jest ten kto sądzi, że do zimnej wody można wskoczyć od tak sobie. Wejście w tak ekstremalne dla ludzkiego ciała środowisko wymaga wcześniejszego zahartowania, a proces przyzwyczajania się do zimnej wody może trwać nawet kilka miesięcy.
Zacznijmy od czegoś często pomijanego, a jakże istotnego: przeciwwskazań. Nie każdy może i nie każdy powinien brać udział w zimowych sesjach kąpielowych. Osoby cierpiące na nadciśnienie, epilepsję oraz choroby serca i układu krążenia zdecydowanie powinny unikać morsowania. W razie wątpliwości najlepszą opcją jest konsultacja z lekarzem.
A gdy nie ma przeciwwskazań? Zacznijmy od stopniowego przyzwyczajania ciała do niskich temperatur. Najlepszym sposobem na to są krótkie, zimne prysznice – stosowane regularnie oswoją nas z chłodem oraz zdecydowanie zmniejszą ewentualność wystąpienia takich nieprzyjemności jak szok termiczny. Taki zastrzyk zimna powinien trwać kilka sekund i być powtarzany regularnie, nawet codziennie (oczywiście z biegiem tygodni czas ekspozycji na zimną wodę można trochę wydłużać, co jest bardzo wskazane). Po pewnym czasie, oczywiście jeśli mamy taką możliwość, warto spróbować także całkowitego zanurzenia, ale do tego potrzebna już będzie wanna.
Na pierwsze morsowanie udajemy się do najbliższego zbiornika wodnego (można też pokusić się o pierwszą próbę w czasie wyjazdu do hotelu nad morze, na przykład w okresie ferii zimowych). Ważnym jest, by tego wyzwania nie podejmować samodzielnie: zabierzmy na plażę osobę bliską, która będzie czekać na brzegu lub popytajmy innych gości hotelu, czy nie chcieliby nam towarzyszyć. Niewykluczone, że podczas spaceru, podziwiając zachód słońca, natkniemy się na grupki lokalnych morsów – nic nie stoi na przeszkodzie, by „podczepić się” pod taką grupkę i przy okazji nawiązać nowe znajomości.
Gdy już znajdziemy się na brzegu z zamiarem wskoczenia z lodową toń, zacznijmy od rozgrzewki. Pół godziny lekkich ćwiczeń powinno wystarczyć, by poprawić krążenie i odpowiednio przygotować organizm. Pierwsze wejścia będą zalewie kilku lub kilkunastosekundowe, ale przy odrobinie determinacji i systematyczności uda nam się ten czas wydłużyć. Pamiętajmy, że pierwsze wejście nie musi zakończyć się całkowitym zanurzeniem – nic na siłę, a stanąć po kolana w lodowatej wodzie to i tak duży wyczyn!
Wyjście z wody to przede wszystkim okrycie się ciepłym kocem, wysuszenie ciała ręcznikiem oraz kilka łyków czegoś ciepłego. Następnie również wykonujemy serię rozgrzewających ćwiczeń.
Jak często morsować?
Nie ma reguły: zaprawieni morsomaniacy korzystają z zimnych kąpieli nawet codziennie. Najważniejsza jest systematyczność! Już jedna lub dwie kąpiele tygodniowo, stosowane regularnie od listopada do marca włącznie, dadzą wymierne korzyści dla zdrowia.